O sprzęcie można by rozmawiać w nieskończoność. Nie jestem zwolennikiem takich dyskusji w tym momencie życia, w czasach "bujnej" młodości uwielbiałem dywagować o firmach perkusyjnych, producentach, rodzajach bębnów, czy talerzy... Dlaczego mi to przeszło? Czyżby dojrzałość? Nie no skąd ... facet i dojrzałość? 🙂 Po prostu z czasem przekonałem się, że szkoda czasu na takie dyskusje, bo zawsze cierpi na tym istota rzeczy, czyli sama muzyka, którą odsuwamy na dalszy plan skupiając się nadmiernie na "etykietach" jakimi są producenci, marki, firmy. Dlatego najkrócej jak potrafię postaram się temat sprzętu omówić kompleksowo i odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań, by rozwiać niepotrzebne wątpliwości.
Po krótce powiedzmy sobie od czego technicznie zależy brzmienie instrumentów, na których gramy. Zacznijmy od bębnów:
1.Rodzaj drewna, z którego wykonany jest korpus (lub metalu, ewentualnie kompozytu, jeśli korpus jest zbudowany z czegoś innego niż drewno lub metal),
2.Grubość korpusu instrumentu, jego głębokość, obecność lub nie dodatkowych obręczy wewnątrz korpusu (reinforced rings itp.),
3.Krawędź korpusu - jej grubość, stopień ścięcia krawędzi,
4.Średnica bębna oraz głębokość korpusu,
5.Precyzja wykonania instrumentu (równy korpus, idealnie wyszlifowane krawędzie, itd.).
Można by na pewno jeszcze dodać kilka czynników, jak obecność impregnatów, lakieru, okleiny, czas leżakowania drewna, itd. Pominę jednak te szczegóły, żeby się w nich nie zakopać.
Co w przypadku talerzy? Będzie to na pewno:
1.Rodzaj stopu, z którego wykonane są talerze,
2.Sposób obróbki (toczone, kute, itd.),
3.Sposób wykończenia (młotkowanie),
4.Średnica, kształt oraz grubość talerza.
I na tym na razie poprzestańmy, ponieważ użytkowo istnieje jeszcze cały szereg zabiegów, które mogą poprawić późniejsze brzmienie instrumentów. O ile w przypadku talerzy, możemy mówić głównie o podtłumieniu ich (podklejeniu np. taśmą pod spodem talerza), o tym bębny dają już dużo więcej możliwości kreowania brzmienia, a są to:
-rozmaite naciągi, których na rynku jest cała masa, w zależności od brzmienia jakiego oczekujemy,
-zastosowanie tłumików perkusyjnych, których też wybór mamy obecnie ogromny,
-rozmaite sposoby strojenia, zmieniające specyfikę brzmieniową instrumentu radykalnie.
No właśnie, sytuacja wydaje się więc "matematycznie asymetryczna", tzn. załóżmy że posiadamy dwa takie same zestawy bębnów (te same wymiary i rodzaj drewna oraz budowa korpusów) dwóch różnych producentów - A oraz B, które potencjalnie pewnie różnią się brzmieniowo, ale szacunkowo na poziomie może 20%. Ale bębny te uzbrajamy w naciągi, które potrafią zmienić brzmienie instrumentu o - załóżmy - 40% (np. naciągi pojedyncze na tomy typu Remo Ambassador vs podwójne Remo Emperor), do tego sposób na strojenia zmienia brzmienie - załóżmy - na poziomie 50% (dajmy na to wysokie strój "jazzowy" tomów vs niski rockowy, z grubym dołem i długim sustainem). Przyjmijmy do tego jeszcze kilka zabiegów tłumiących, które zmieniają sound o kolejne 10% (wycięcie wysokich alikwotów po założeniu obręczy tłumiących na tomy). Co zatem mówi ta amatorska, ale jakże intuicyjna matematyka?
20% (różnica wynikająca z rodzaju "firmy") vs [ 40% (naciągi) + 50% (strojenie) + 10% (tłumienie) ], czyli:
20% <<<<<< 100%
Wniosek? Zamiast skupiać się (czyt. tracić czas i nerwy) na rodzaju producenta, dużo lepiej zainwestować starania (+ pieniądze w przypadku kupna dobrych naciągów) w dużo istotniejsze czynniki brzmieniowe, które mają wpływ na ostateczny sound instrumentu!
O czym ważnym nie wspomniałem? O naszych rękach, które także mają decydujący wpływ na brzmienie instrumentu! Ale to już etap wieloletni aby brzmienie świadomie rozwijać w sobie, wraz z muzykalnością i niezbędną ku temu techniką (kolejność wymieniona nieprzypadkowa moim zdaniem).
Jakość vs cena to kolejny stereotyp. Z jednej strony znane jest nam powiedzenie, że "nie stać nas na tanie rzeczy" (bo tanie szybko się zepsuje, lub i tak wymienimy za jakiś czas na trochę droższe, później na jeszcze droższe itd.).
Z drugiej strony sam wielokrotnie przekonałem się, grając na niezliczonej ilości zestawach perkusyjnych, jeżdżąc na targi muzyczne do Frankfurtu (Musik Messe), czy do USA (NAMM SHOW w Anaheim, Los Angeles), że niekiedy nikomu nieznany zestaw perkusji lub talerzy - lub co gorsza, zupełnie budżetowy - potrafi brzmieć lepiej niż topowy "pewniak". Z czego to może wynikać? Chociażby:
-zawsze można trafić na instrument renomowany z najwyższej półki, ale takie który nie brzmi,
-nieznani producenci starają się zdobyć nowy rynek oferując instrumenty o wyjątkowej jakości za nieporównywalnie mniejsze pieniądze,
-dostępne obecnie technologie pozwalają tworzyć instrumenty dużo precyzyjniej wykonane, więc często świetnie brzmiące nawet w dolnej półce cenowej,
-koszty produkcji w pewnych częściach świata są tak niskie, że pozwalają całkowicie przebić konkurencję, itd.
Tak samo wielokrotnie dziwiło mnie obalanie "mitów" związanych z rodzajem jakością drewna. Posłużę się przykładem zestawu PDP New Yorker jaki kiedyś posiadałem. Instrument zrobiony z topoli brzmiał naprawdę rewelacyjnie, wcale nie gorzej o DW Performance klonowego, jaki wówczas równolegle posiadałem.
Tutaj możesz obejrzeć ciekawy test warunków nagrania w studio Monochrom na zestawie PDP New Yorker, jaki sporządziłem kiedyś dla "Magazynu Perkusista":
Czyli jakieś spekulacje na zasadzie "coś powinno brzmieć lepiej, a coś gorzej, bo..." zupełnie potrafią się nie sprawdzić.
I w reszcie ostatnia kwestia o której nie sposób wspomnieć to proces ogólnej globalizacji i centralizacji produkcji, której doświadczamy w każdej dziedzinie życia, kupując chociażby amerykańskiego iPhone'a składanego w Chinach. No właśnie, czyli jaki ten iPhone tak naprawdę jest? Powinien utożsamiać się z krajem produkcji, krajem posiadającym licencję, czy tym do którego trafił do sprzedaży? To samo tyczy się instrumentów. Na świecie istnieją ogromne fabryki produkujące podzespoły perkusyjne dla różnych producentów (korpusy, okucia, hardware, talerze), które różnią się jedynie końcową etykietą, pochodząc często z tej samej fabryki.
Dlatego też nie robi już na mnie żadnego wrażenia napis Made In Indonesia lub Made In China, jeśli jakość produktu wydaje się być wysoka, bo na skupiam się na realnej ocenie otrzymanego towaru, zamiast analizowaniu miejsca pochodzenia instrumentu. W myśl zasady, że wszędzie na świecie można coś spieprzyć lub też zrobić na wysokim poziomie.
Raczej przeciwnie, uspokaja mnie fakt, że nabyty instrument wyprodukowała fabryka (w całości lub jego komponenty), która robi to wiele lat i się na tym zna (np. talerze stworzone w Turcji).
W tym momencie podchodzę do kwestii instrumentów zupełnie inaczej po ponad 25 latach grania na perkusji.
Wyeliminowałem prawie całkowicie "sentymenty" jako element decyzyjny przy zakupie takiego czy innego sprzętu, natomiast liczą się dla mnie własności użytkowe + "to coś" co przykuje moją uwagę, wzbudzi zaufanie itd.
W przypadku perkusisty, który rozpoczyna swoją przygodę, bardzo często dochodzi element fascynacji daną muzyką, zespołem, perkusyjnym idolem, więc naturalnym jest to że chcemy grać na bębnach i talerzach firmy X lub Y, bo nasz ulubieniec na takich gra. Ja doskonale to rozumiem, doceniam i sam tak miałem. Oczywiście przekonałem się brutalnie, że brzmienie to przede wszystkim ręce i to była bardzo pouczająca szkoła, dająca mi aktywne zajęcia na wiele intensywnych lat szlifowania rzemiosła.
Natomiast podsumowując, uważam że przy wyborze instrumentu warto zwrócić uwagę na kilka faktów i możliwie każdy z nich wziąć pod uwagę i to wszystko, bez zbędnych filozofii i nadmiernie tworzonych ideologii:
1.Finanse - ile mamy realnie pieniędzy i ile chcemy zainwestować w instrumenty (aby brzmiały możliwie najlepiej, ale nie zadłużać się do trzeciego pokolenia włącznie),
2.Brzmienie - wybieramy taki instrument, który brzmieniowo najbardziej nam się podoba (ilość testów na YouTube praktycznie każdego sprzętu jest dostateczna),
3.Wymiary instrumentów oraz ich ilość - stosownie do brzmienia jakie chcemy wydobyć, przydatności w rozbudowaniu zestawu lub ograniczenia go do niezbędnego minimum (np. 2 lub 3 tomy zamiast ośmiu) oraz naszej budowy (jeśli nie jesteś wzrostu koszykarza przemyśl dwa razy zanim wybierzesz 24 calową stopę i głębokie tomy, coś o tym wiem:) ),
4.Bezawaryjność (solidnej konstrukcji hardware, solidnie wykonane gniazda bębnów, które się nie rozsypią, itd.),
5.Aspekt wizualn0-estetyczny - perkusja musi się przecież podobać, a najlepiej podobać też dziewczynom, bo jeśli nie będą zerkać na nas to chociaż na nasze bębny...
6.To "coś" - zakończę szczyptą niedosytu i niewiedzy, bo po wielu latach sam dalej nie wiem co sprawia, że dany instrument od razu wpada mi w oko (i ucho) a inny nie...
Na deser kilka testów moich obecnych bębnów Polmuz oraz talerzy Red Cymbals, na których gram (nie płacą mi za reklamę niestety, a mogliby! 🙂 ).
Polmuz Walnut Drumset:
Red Cymbals Traditional Dark:
Polmuz Birch-3 Drumset:
Werbel Polmuz Walnut 14 x 6,5:
Werbel Polmuz Maple 14 x 8: