Każdy świadomy muzyk zadaje chyba sobie pytanie jak ćwiczyć by wyćwiczyć, jak gospodarować czasem i energią, by efekt pracy nad własnym warsztatem przynosił maksymalne korzyści, więc myślę, że zdecydowanie warto zadawać pytanie "jak" ćwiczyć a nie tylko "co".
Z drugiej strony znamy pewne skrajne przykłady muzycznych wirtuozów, w zasadzie skrajne sposoby podejścia do muzykowania jako takiego - twardy, rygorystyczny trening po X godzin dziennie, codziennie vs po prostu "muzykowanie" z pełnym zaangażowaniem, zanurzenie się w dźwiękach na 100%, dawanie siebie w całości, które zawsze przynosi efekty.
Oczywiście czasy są bezwzględne dla wszystkich i pomimo przesytu informacji, kontentu i dostępnych powszechnie materiałów, wszyscy borykamy się z problemem coraz większej braku czasu, więc ta waluta staje się nam coraz droższa, w miarę jak świat przyspiesza.
Z tego też powodu wielu zadaje sobie pytanie odnośnie efektywności samego treningu, niezależnie od tego czy mamy możliwości by ćwiczyć 10 godzin dziennie, czy wygospodarowanie choćby godziny dziennie graniczy z cudem.
I w tym momencie przychodzi mi na myśl jedno z chińskich określeń na słowo "miłość", wszak darzymy wszyscy jako perkusiści muzykę i perkusję tym uczuciem. Wg. azjatyckiego postrzegania miłość jest po prostu sumą dwóch dóbr, które muszą istnieć nierozłącznie: czasu + uwagi.
W zasadzie na tym mógłbym poprzestać puentując swoje przemyślenia, bo rzecz wydaje się oczywista - robisz coś zbyt krótko to nie będzie efektu, ćwiczysz "na odwal", z myślami odległymi od muzyki, będzie podobnie marny efekt. Co więc w sytuacji gdy któregoś z tych dwóch czynników zaczyna brakować?
Wówczas staramy się "nadrabiać" tym drugim (mniej czasu to większe skupienie, możliwość poświęcenia wielu godzin dziennie, cóż - zawsze kosztem maksymalnej koncentracji, której człowiek też ma ograniczone zasoby w ciągu doby).
Temat jest dużo bardziej ciekawy i różnorodny, więc będę jeszcze wracał do zagadnienia, a tymczasem chcę spuentować jednym ważnym prawem matematycznym. Chińskie pojęcie miłości zdecydowanie określa iloczyn czasu i uwagi, nie sumę, więc pamiętajmy, że jakakolwiek, choćby największa liczba została pomnożona przez zero - zawsze wynik będzie zerowy.
A więc róbmy tyle ile w danym momencie jesteśmy w stanie, maksymalizując jeden lub drugi czynnik, ale nigdy nie zaniedbujmy go na tyle, by zabrakło któregokolwiek z elementów - czasu lub uwagi (skupienia, zaangażowania).